niedziela, 16 stycznia 2011

a horse is a horse, of course, of course



Po długaśnej przerwie witam (i ponownie znikam, bo czas egzaminów jest bliski :). Dziś pokazuję zielonego konika-buntownika, który w głębi swego małego pluszowego serduszka na zawsze pozostał punkowcem :) Konik tradycyjnie, z nici bawełnianych i wypchany watą poliestrową. Dziś dla odmiany dwa zdjęcia, bo to z profilu nie pokazywało całego pyszczka, a to z przodu - fryzury.

2 komentarze:

  1. Hej :) a na którym jesteś roku? :) nadal jest tak ciężko jak na pierwszym? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) na szóstym; na szóstym jest przeważnie nudno :> Ale dwa pierwsze to z reguły wszędzie Medyczna Masakra Grubą Księgą(i odczynnikami), więc może jednak lepiej, żeby było nudno...

    OdpowiedzUsuń